Frank w górę, raty w górę – normalnie czarna dupa człowieku. Pensja stoi w miejscu – to w sumie nawet spoko – gorzej jak spada w dół – no i jak żyć?
Wziąłem chatę na kredyt bo już nie szło ze starymi wytrzymać, ciągle mi gadali jak ziomki na browar wpadali albo ja wracałem późno, nie mogłem już tego zrzędzenia słuchać.
Dołożyli mi 50 tysiaków – rata na początku była 1200 zł to spoczko, ja i Marzenka zarabiamy razem jakieś trzy koła, nieźle całkiem, walnęliśmy sobie na start skromnie – takie mieszkanko 70 metrów w Centrum- nie będziemy jak dziady w jakimś 30 metrowym się kisić człowieku! No, ale teraz to się porobiło człowieku, bank sobie leci w ****, okradają nas – widziałeś co się stało. To złodziejstwo i oszustwo. W telewizji gadają, że się nam dorzucą do raty – damy radę może – no ale jak żyć?
Złodzieje zatrudniają na umowy zlecenie, sami wypychają sobie kieszenie kasą, kupują firmowe fury, jeżdżą na wakacje za granicę, byczą się – tak, a dla takiego małego pracowniczka skapnie tylko jakaś drobnica – wyzyskiwacze jedni.
Urlopu nie dają, a ty człowieku siedź w robocie od rana do wieczora, zapierdzielaj. Nawet na fejsie nie dają posiedzieć, zajarać można tylko raz na godzinę – to dramat – jak bym mógł to bym ro**ebał łeb mojemu szefowi.
Jeszcze szef ma kontrole ze skarbówki – frajer jeden dobrze mu tak – niech mu zabierają ten dom i samochód co sobie kupił – mi płaci marne grosze, a sam wydaje jak król, na bank na przekrętach się dorobił – dobrze mu tak!
Kurde, ale bym sam ten interes otworzył, bym zatrudnił ludzi, bym to wszystko zmienił, bym to lepiej poprowadził, bym płacił pracownikom więcej, na pewno byłoby lepiej, tak!
Ech, no ale co zrobisz – nic nie zrobisz?
(biiip, biipp – sygnał telefonu)
– Siema Michał – skoczymy na bronksa po robocie, w weekend u Marcina flaszeczka i będzie gites
– Jasne, ale w robocie mi kazał zostać dzisiaj 10 minut dłużej bo dostawa się przedłużyła, jak on mnie w***wia!
– Ok, to standardowo gdzie zawsze.
(KONIEC ROZMOWY)
Tak, taka nasza Polska przypadłość.
Niech nam pomogą, okradli nas, złodzieje. To nigdy nie jest Twoja, Nasza, Moja wina. Tylko ICH. Sami przed sobą nie odpowiadamy za marne pensje, za kupowanie nowego mieszkania, na które nas nie stać czy nowej fury która do niczego poza pychą i potrzebą popisania się przed znajomymi nie jest nam potrzebna.
Nie mam nic do osób które ciężko pracują i mają ambicje, jeżdżą Mercedesami, mają wille z basenami, czy wydają na ciuchy 20 tysięcy w ciągu dnia – na pewno ciężko na to pracują, a nawet jak są od zawsze są majętni to też mnie to nie obchodzi . To nie oni krzyczą, że frank skacze – ponieważ byli na to gotowi i kupując sobie tego mercedesa czy wydając 20 tysiaków na nową torebkę ciągle mają kupę kasy i są gotowi na czarny scenariusz.
Kurde, ale bym sam ten interes otworzył, bym zatrudnił ludzi, bym to wszystko zmienił, bym to lepiej poprowadził, bym płacił pracownikom więcej, na pewno byłoby lepiej, tak!
WSZYSTKO BYŚMY ZROBILI, ALE NA GADANIU I BYSIOWANIU SIĘ ZAZWYCZAJ KOŃCZY
Mnie dzisiaj stać na mieszkanie 80-cio metrowe, nowy samochód z salonu czy drogie wakacje. Ale nie czuje się komfortowo naruszając moją poduszkę bezpieczeństwa i zdecydowanie wole jadać mniejszymi łyżeczkami, a przy tym wiem że się nie zadławię i nie odbije mi się to czkawką.
Dzisiaj jeżdżę Yarisem z 2009 roku w dieslu, który pali mi 5 litrów, latam tanimi liniami i jeszcze rok temu mieszkałem w hostelu za 6 euro z 10-cioma kompletnie nieznanymi mi osobami, o ich higienie nie wspominając.
W sklepie od czasu do czasu szukam promocji, przy zakupach czekam na wyprzedaże, do kina chodzę we wtorki albo w środy, przymierzam się do kredytu hipotecznego, ale nawet przez myśl mi nie przeszły żeby rata była większa jak 25% moich dochodów a do tego od ponad dwóch alt udaje mi się systematycznie odkładać wartość dwóch planowanych rat.
Wstaje rano – SAM NIKT MI NIE KAŻE, jak trzeba to pracuje do późnej nocy, albo od samego rana. Biegam, ćwiczę, myślę jak zarobić więcej, REAGUJE a nie BIERNIE PRZYGLĄDAM SIĘ SYTUACJI, mam DO SIEBIE żal że się opierdzielam, że jestem leniem, wymagam od siebie więcej – i wiem że MÓJ SUKCES CZY MOJA PORAŻKA w 99% zależą ode mnie
I wiecie co – zajebiście mi z tym ?
Szczególnie spodobał mi się ten tekst Kominka:
”Nie moja sprawa, czy rząd im pomoże, ale znacznie sprawiedliwiej byłoby zostawić ich samych i zmusić albo do zaciśnięcia pasa albo do zmiany poziomu życia na gorszy. Przechodziłem przez to. Kilka lat temu zmieniłem fajne mieszkanie na śmierdzącą klitkę tylko po to, by zaoszczędzić 300 zł na opłatach. Da się przeżyć. Trzeba umieć pogodzić się z własnymi możliwościami i przeczekać gorszy czas.”
Nie znam go osobiście, wiem, że jest znanym blogerem.
Nie wiem ile teraz zarabia i tak naprawdę nic mnie to nie obchodzi. Gdy było trochę gorzej nie płakał, zaoszczędził, odmówił sobie jakiegoś komfortu, luksusu, skupił się na pracy – teraz spija śmietankę i jest świadom wartości każdej stówki w portfelu – mam podobnie i nie cierpię krzykaczy w telewizji!
Najlepiej dla wszystkich górników będzie jak kopalnie, ktoś sprywatyzuje i nieproporcjonalne pieniądze przestaną płynąć do związkowców oraz prezesów – po prywatnych kopalniach widać, że na węglu w Polsce zarabiać się da.
Dla Frankowiczów najlepiej będzie jak usiądą na tyłkach, policzą sobie wszystko – i ewentualnie niech walczą merytorycznie i po cichu i proszą banki o jakieś polubowne rozwiązania. A jak się nie da to dupa w troki i zarabiać w Szwajcarii we Frankach – wtedy różnicy kursowej nie będzie!
RZĄD ORAZ NASZE (OBYWATELI) PIENIĄDZE NIE POWINNY Z TYM MIEĆ NIC WSPÓLNEGO.